czwartek, 21 lipca 2011

"Did I ask too much?"

Za U2 nie przepadam, a zwłaszcza za Bono, który, pomimo całej swojej działalności charytatywnej, wydaje mi się gwiazdorem i dupkiem. Ale jedno muszę mu przyznać - pisze niesamowite teksty.

I w ten sposób pomimo swojej niechęci do U2 samego w sobie lubię "Beautiful Day", lubię "Stuck In A Moment You Can't Get Out Of", lubię "With Or Without You"... i uwielbiam "One".

Na szczęście niebiosa obdarzyły nas wykonaniem IMO o niebo lepszym niż oryginał, a mianowicie wykonaniem formacji Automatic Baby. Cóż to za twór? Jest to hybryda REM/U2. Z REM mamy tu wokalistę Michael'a Stipe'a i gitarzystę Mike'a Mills'a, a z U2 basistę Adama Clayton'a i pałkera Larry'ego Mullena Jr.
A skąd ta dziwna nazwa? Proste - projekt powstał w 1993 r., po wydaniu płyty "Automatic For The People" przez REM i "Achtung Baby" U2. Rachu ciachu tu i tam, i voila! - nazwa gotowa.

No, a poniżej wspomniana już wersja "One"... (naszykujcie chusteczki)

wtorek, 12 lipca 2011

Brad Fiedel to taki gość który pisze muzykę do filmów

Są takie filmy, które widzieli wszyscy. A nawet jeśli nie widzieli, to przynajmniej o nich słyszeli. Takim flimem z pewnością jest "Terminator".
Osobiście zazwyczaj sceptycznie podchodzę do hollywoodzkich superprodukcji, ale ten film to dla mnie pozycja kultowa. W zasadzie powinienem powiedzieć "filmy", bo dwie części nakręcone przez Camerona to klasyki absolutne, a "trójka" Johnatana Mostowa mniej lub bardziej udolnie próbuje iść w ich ślady. Jednak "Terminator", poza fenomenalnymi scenami pościgowymi i jak na swoje czasy, świetnymi efektami specjalnymi, ma też fan-ta-sty-czny klimat! Wszyscy miłośnicy post-apokaliptycznych klimatów będą zachwyceni, choć tu mamy przedstawione raczej preludium do owej post-apokalipsy. No i nie brakuje pewnej dawki humoru. Paradoksalnie dzięki temu te filmy nie są śmieszne w swojej pompatyczności.
Rozpisałem się, a to przecież blog o muzyce, a nie o filmach. Do napisania tej notki skłoniła mnie muzyka Brada Fiedela jaką napisał do pierwszej i drugiej części "Terminatora". Poniżej znajduje się link do tzw. "opening credits" z Terminatora 2 (niestety ktoś chciwy zablokował możliwość umieszczania tego na swoich stronach). Klimat tej sceny jest wg mnie przytłaczający i jest ona jedną lepszych w swoim rodzaju.
Terminator 2 - Opening Credits

poniedziałek, 11 lipca 2011

"Zmierzch rockowego buntu".

Polecam do przeczytania artykuł, który pojawił się dziś na onecie. Mówi o tym, jak zmienił się na przestrzeni ostatnich lat typowy gwiazdor rockowy.

Zmierzch rockowego buntu

Silent scream, crucified bastard sons

Moi mili, pozostajemy w klimacie Slayera...

Jeśli ktoś jeszcze nie czuje, że sekcja jego mózgu odpowiedzialna za przemyślenia dotyczące aborcji została zgwałcona dostatecznie, to poniżej przedstawiam utwór formacji Slayer zatytułowany "Silent Scream".



Nightmare, the persecution
A child's dream of death.

Torment, ill forgotten
A soul that will never rest.

Guidance - it means nothing
In a world of brutal time.

Electric, circus wild,
Deep in the infants mind.

Silent Scream
Bury the unwanted child.
Beaten and torn
Sacrifice the unborn.

Shattered another child
Bearer of no name.

Restrained, insane games
Suffer the children condemned.

Scattered, remnants of life,
Murder a time to die.

Pain, sufferaged toyed
Life's little fragments destroyed

Silent Scream
Crucify the bastard son.
Beaten and torn
Sanctify lives of scorn.

Life preordained
Humanity maintained.
Extraction, termination
Pain's agonizing stain.

Embryonic death,
Embedded in your brain.
Suffocation, strangulation,
Death is mocking you insane.

Nightmare, the persecution
A child's dream of death.

Torment, ill forgotten
A soul that will never rest.
Innocence withdrawn in fear.
Fires burning can you hear
Cries in the night.


Moje zmysły zostały dziś otoczone i brutalnie zaatakowane. Wracałem z zakupów, a w słuchawkach na full volume leciał Slayer. Nagle tuż przede mną wyłoniła się śliczna brunetka w spódniczce w groszki, które to spódniczki wręcz uwielbiam. Moje nozdrza wypełnił zapach jej perfum. I wiecie co? Wyprzedziłem ją, bo rozpraszała mnie kiedy w słuchawkach leciał "Mandatory Suicide". Nigdy nie poddawałem w wątpliwość swojej seksualności, ale teraz zastanawiam się czy przypadkiem nie jestem jakimś metalofilem ;)
Pozdrawiam wszystkich podobnie zboczonych!!!

środa, 6 lipca 2011

Deszczowa piosenka

Pogoda od kilku dni kołysze do snu. Nawet kawa nie jest już wystarczająco pobudzająca żeby wyrwać mnie z objęć włażącego przez szczeliny w oknach Morfeusza. To znak, że czas sięgnąć po bardziej drastyczne środki. Czas zagotować trzewia, a nie wodę w czajniku.



Jednym zdaniem: czas odpalić Slayer'a. Brzmienie tego zespołu działa na mnie bardziej elektryzująco niż akumulator samochodowy podpięty do palców obu rąk.
Leo Fender zapewne nie poznaje instrumentu stworzonego przez siebie gdy słyszy wymiatającego Jeff'a Hannemana. Jego gitary miały krystalicznie czysty i jasny dźwięk. To co robi duet King/Hanneman przypomina rozdzieranie czasoprzestrzeni. A solówki brzmią jak rżenie konia. Tak, panowie ze Slayera zdecydowanie lubują się w kreowaniu satanistycznej otoczki wokół swojej muzyki.
Gra perkusisty (podwójna stopa!) kojarzy mi się z wysypywaniem kartofli z worka i w tym odosobnionym przypadku jest to komplement. Bicie w werbel jest tak intensywne, jakby chciało przyspieszyć bicie serca. To po prostu pasuje do klimatu całkowitej rzeźni i agresji atakującej nas z głośników.
Na koniec pozostaje głos Tom'a Array'i. O niektórych mówi się, że mają anielski głos. O Tom'ie można powiedzieć coś dokładnie odwrotnego - ma taki power jakby śpiewał w chórku z diabłem. Albo przynajmniej jakby jadł tylko surowe mięso.

Ostatni akapit wypowiem w (tylko trochę) bardziej poważnym tonie:
Na świecie jest mnóstwo kapel które grają szybciej, stroją się niżej, których solówki mają jeszcze mniej sensu, a wokaliści bardziej drą ryja, ale żadna z tych kapel nie brzmi dla mnie tak ostro i agresywnie jak Slayer.

P.S. Komentarz pod filmikiem na YT: "Jeff used to bully Chuck Norris". xD

P.P.S. A co tam, jakby komuś Raining Blood nie wystarczył, to pod spodem mam jeszcze jedną propozycję na pobudzenie: