Ktoś kto śledzi bloga mógłby obecnie uznać, że taki koleś jak Dirt665 już nie pisze postów, znudziło mu się lub coś w ten deseń...HELL NO!!!! Moi drodzy...I'm still alive...jedynym problemem jest nieustanny brak czasu i mózgu nawet na to aby móc napisać coś mądrego i coś co chciałoby sie przeczytać...Dobrze, że armia żołnierzy kryjącyh się pod ksywkami Mati i Go24 nadal uczestniczy w przedstawieniu jakim jest POZA KOŁEM... Dzisiaj chciałem poruszyć temat poważny, o którym myślałem już dawno temu, ale jakoś nie mogłem się zebrać w sobie aby go poruszyć, rozpocznę tym o to filmikiem z mojego ulubionego filmu jakim jest "The Singles" Camerona Crowe'a:
Where is the Iron Man of today?
Przechodząc do sedna...Gdzie podziały się hymny lat 60, 70, 80, 90 ? Zauważcie, że lata 2000-2010 nie przyniosły nic ciekawego ze sobą. Ok może i rozwinęły się nowe nurty takie jak choćby Nu metal, czy post grunge, ale to wszystko jest jak to powyżej Matt Dillon określił "well designed bottles of bleach, beer and lifestyle music" Nie trzeba mędrca aby wskazać to o czym mowa...Led Zeppelin, Deep Purple, Jimi Hendrix, Metallica, Pink Floyd, The Doors...to są kapele, które tworzą obecny obraz muzyki, nie nakreśla jej Slipknot, Lamb Of God czy Days Of The New...Są to nowości, racja...ale nie są to kapele ani utwory, które ukształtują coś niespotykanego, coś o czym będzie się mówic przez dziesiątki lat...Czy tak bardzo zakorzenilismy się w muzyce z "tamtych" lat, że nie potrafimy się od tego odciąć...I druga sprawa, trochę bardziej przerażająca...czy wieczne porównywanie obecnych kapel do tego co działo się kiedyś nie piętnuje obecnych stylów muzycznych, spychając je na drugi plan co sugerowałoby, że obecna muzyka jest mniej wartościowa niż tamta? Ciężko odpowiedzieć na to pytanie. Wydaje mi się, że w dużej części jest to problem braku autentyczności i prawdziwych emocji w tym co obecnie się puszcza i pokazuje. Wielki autorytet muzyczny jakim są The Doors...przecież oni istnieli chyba łącznie ze wszystkimi problemami JM 7 lat, a zobaczcie jaki ślad pozostawili po sobie. Led Zeppelin -> można powiedzieć 10 lat i po sprawie, a każdy kto obecnie usłyszy "Stairway To Heaven" zatrzymuje się myślami na chwilę i na a 9/10 przypadków nie zmienia utworu (ten 1 zostawiłem sobie dla pewnego człowieka, którego kiedyś poznałem. Nie miał pojęcia co to jest Led Zeppelin - Stairway To Heaven...i nie ściemniał ;) Pewnym problemem na pewno są obecne media, które są wszędzie...pozwala to zatem wielu przeciętnym zespołom zaistnieć na szklanym ekranie bądź w "internecie" jak to się obecnie mówi...Uno momento, z tego co pamiętam zespół powinien grać koncerty, a nie błyszczeć na jutubie czy fuckbuku...Jest to wielki problem dzisiejszego muzycznego świata. Z jednej strony można go kochać za prosty dostęp do różnorodnej muzyki, ale z drugiej strony nie potrafimy podnieść własnej dupy i pójść na koncert bo "ja to sobie na jutubie obejżę" a o kupowaniu płyt już nie wspomnę...Jako podsumowanie załączam coś z dużą dawką humoru aby nie było tak poważnie do końca ;) do następnego...siup!!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
No tak, od czasów Gunsów, Nirvany, Rammsteina niewiele się wydarzyło. Jednak nagrano już tysiące albumów rockowych i metalowych i coraz trudniej jest wymyśleć coś świeżego, a jeśli robimy coś co było zrobione już wcześniej - to siłą rzeczy porównania muszą się pojawić. To nie znaczy, że nie nagrywa się obecnie świetnych płyt, po prostu coraz trudniej o jakiś przełom, który zapisałby się na zawsze w pamięci słuchaczy. Oddzielnym tematem jest promocja i trudność przebicia się z czymś oryginalnym...
OdpowiedzUsuń