Jakiś czas temu poznałem polską kapelę Blindead. Jak dla mnie brzmi ona trochę jakby ktoś wrzucił do jednego worka In Flames, A Perfect Circle, Marka Morgana, nutę z Twin Peaksa i porządnie tym wstrząsnął. Fajne. Doczytałem gdzieś, że ten gatunek muzyki to post-metal. Czyżby? Czy jesteśmy u progu nowej ery w dziejach metalu?
Kilkanaście lat temu rozpoczęła się era nu-metalu. Nie chcę się tu sprzeczać o to, jakie kapele należały do tego nurtu, a jakie nie. Na potrzeby własnego skromnego światopoglądu przyjmuję, że prekursorami byli Machine Head i Korn. Wszędzie znajdą się puryści i tak było też w przypadku fanów metalu - nie każdemu nu- przypadł do gustu, niektórzy nie chcieli (i nie chcą) w ogóle tego nazywać metalem, ale trzeba powiedzieć, że ten nowy rodzaj muzyki wprowadził spory powiew świeżości do nieco nudnawego już gatunku. Metal stracił na subtelności, ale stał się bardziej "dosadny". Elementy wirtuozerii wokalnej i gitarowej zastąpiły terakulomby ładunku emocjonalnego. Ale - jak mówi staropolskie przysłowie - miotacz ognia który spala dwa razy więcej osób na sekundę, zużywa paliwo dwa razy szybciej - więc IMO nu-metal i późniejszy metal-core dość szybko się wypaliły.
Blindead na swojej EPce "Impulse" (innych jeszcze nie słyszałem) idzie w zupełnie nowym kierunku. Zawiera ona trzy kompozycje, które w sumie trwają 31 minut. Nieźle, prawda? Utwory są powolne, klimatyczne i bardzo ciężkie. Zbyt powolne, zbyt klimatyczne i zbyt trudne w odbiorze żeby dokonać jakiejś rewolucji w muzyce. Dlatego nawet jeśli nazwiemy tą muzykę "post-metal", to próżno oczekiwać nowej fali zespołów grających coś podobnego - i przede wszystkim zdobywających masową popularność. Wg mnie Blindead pozostanie kapelą niszową.
Nadal czekamy na jakiś młody zespół, który zagra takie rzeczy, że opadną nam kopary. W końcu w historii muzyki rockowej nie raz już zdawało się, że wszystko zostało zrobione, aż pojawiał się jakiś James Hetfield czy inny Corey Taylor i pokazywał, że "po prostu" trzeba mieć wizję.
Kilka słów o samym "Impulse". Gitary brzmią trochę jak w In Flames - jakby ktoś wszystkie gałki na wzmacniaczu przekręcił na 10 i zaczął grać. Wokal też przywodzi mi na myśl tą kapelę. Ku mojemu niepocieszeniu mamy tu bardzo duże naleciałości ambientu. Jasna cholera, to był mój pomysł na muzykę! :/ Ale ja bym takiego projektu pewnie nigdy nie zrealizował, więc fajnie, że wpadł na to ktoś inny i fajnie to wykonał.
Klimat tej muzyki jest trudny do opisania. Trochę przypomina takie "(-) Ions" Tool'a, trochę niektóre numery z Twin Peaks'a... Generalnie zrobiło mi się trochę nieswojo kiedy jechałem w nocy przez las i grał Blindead :)
Mówią, że "cudze chwalicie, a swego nie znacie". Więc wszyscy, którzy jeszcze tego nie uczyniliście, posłuchajcie Blindead:
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Hmmm no tak zgodze sie, kapela zajebista, naprawde, cos innego, powiew swiezosci, ale ze Machine Head i Korn to prekursorzy nu-metalu? no nie...z tym sie nie zgodze, Machine Head wydajac plyte "Burn My Eyes" w 1994 roku nakreślił swój styl, to bylo cos nowego ale nie w formie 'nu" ale w klasycznej, inspirowanej takimi kapelami jak Biohazzard czy Metallica, co słychac zwlaszcza jesli chodzi o analogie do Bio...a Korn, również wydając pierszą płytę, również w 1994 roku (kurde rok 1994 był zajebisty ;) udowodnił, że jest prekursorem hardcore'u, a nie nu-metalu, wiadomo obydwie kapele ewoluowały...Machine Head miał słabość na Burning Red, która jest płyta tragiczna, podobnie jak Supercharger, ale sposob w jaki wrócili z Through The Ashes... -> Imperium -> HEAR ME NOW!!!!!!!!!!!!!!! cos niesamowitego, i to jest poprostu zajebisty heavy metal, na pewno nie "nu"...Korn w druga strone, kazda plyta to inna dawka podejsica do muzy, ale w koncowym efekcie mocno srednio to wyglada, mimo wszystko 1 czerwca na Ursynalia, gdzie gra Korn pojde z podekscytowaniem nastolatla przed pierwszym razem...podsumowując...Blindead zajebisty, Korn to hardcore, Machine Head to heavy metal...finito ;)
OdpowiedzUsuńkurwa no mówiłem że nie zamierzam się sprzeczać o te MH i Korn a ten wyjebał komentarz na pół strony :)
OdpowiedzUsuńP.S. Jeśli wierzyć wikipedii (z czym zawsze mam problem) to Jonathan Davis sam określił muzę Kornu jako "nu metal".
OdpowiedzUsuńale ja sie nie sprzeczam tylko takie moje skromne zdanie...a jesli chodzi o Wikipedie...hmmm ja tam sprawdzam tylko daty wydania albumow jak nie jestem pewien, a i tak nie jestem w 100% pewny czy sa poprawne :) Mati w kazdym razie zajebisty post i kawał dobrej muzy zapodajesz!!!!
OdpowiedzUsuńno kurwa... "doskonałe salto milordzie" ;)
OdpowiedzUsuńPiłsudski na zdjęciu, jego "ziomki" w tle i hasło:
OdpowiedzUsuń"Lepkie wąsy, browar z dzbanu, butle wódy...zamach stanu"
NAJLEPSZE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
;)
Właśnie słucham płyty Deavouring Weakness, zajebiste pierdolnięcie tak w skrócie...
OdpowiedzUsuńa jednak, w przypadku tego zespołu rozwój działa na ich korzyść...płta Affiction jest najlepszą płytą tego zespołu bezpretensjonalnie!!
OdpowiedzUsuń