sobota, 16 października 2010

...muzyczna...sobota...

Jakoś tak wzięło na pisanie, w sumie nie wiem dlaczego, ale mam ochotę wyrzucić trochę z siebie korzystając z wolnego, leniwego i upragnionego weekendu. Zespół, o którym za chwilę napiszę wielokrotnie powraca do mnie w chwilach wytchnienia, uczieczki od zgiełku miasta, zawieszenia się na chwilę. Czasami delikatny, a czasami ostry...Poza tym wkręcający, klimatyczny, tajemniczy i niebanalny muzycznie, brzmieniowo i tekstowo. Kto już zgadł? Portishead...tylko o nim mogła być mowa. Płyta "Dummy" to zjawisko niesamowite, nikt nie zagrał takich dźwięków wcześniej, nikt nie wyśpiewał takich słów w taki sposób jak Beth Gibbons na tej płycie. Poruszanie się szeroką na 100 pasów drogą dźwięków i nastrojów jest niebywale trudne jednak tej zbiorowości społecznej nie robi to najmniejszego problemu...a wszystko na poziomie zupełnie innego wymiaru, innej mentalności muzycznej, wizji muzyki w świecie. Jest to jeden z tych zespołów, których nie da się skopiować a tym bardziej nie powinno się coverować ich utworów bo szczerość przemawiająca przez muzykę i teksty jest tak autonomiczna, że przestępstwem byłoby wykrawać pojedyncze uczucia i emocje z każdego utworu...Do tego dochodzą jeszcze te oczy...pełne... nie wiadomo czego? Ja nie wiem i nie chcę wiedzieć ale są piękne...

I niesamowite wykonanie jednego z "hiciorów":

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz