Pogoda od kilku dni kołysze do snu. Nawet kawa nie jest już wystarczająco pobudzająca żeby wyrwać mnie z objęć włażącego przez szczeliny w oknach Morfeusza. To znak, że czas sięgnąć po bardziej drastyczne środki. Czas zagotować trzewia, a nie wodę w czajniku.
Jednym zdaniem: czas odpalić Slayer'a. Brzmienie tego zespołu działa na mnie bardziej elektryzująco niż akumulator samochodowy podpięty do palców obu rąk.
Leo Fender zapewne nie poznaje instrumentu stworzonego przez siebie gdy słyszy wymiatającego Jeff'a Hannemana. Jego gitary miały krystalicznie czysty i jasny dźwięk. To co robi duet King/Hanneman przypomina rozdzieranie czasoprzestrzeni. A solówki brzmią jak rżenie konia. Tak, panowie ze Slayera zdecydowanie lubują się w kreowaniu satanistycznej otoczki wokół swojej muzyki.
Gra perkusisty (podwójna stopa!) kojarzy mi się z wysypywaniem kartofli z worka i w tym odosobnionym przypadku jest to komplement. Bicie w werbel jest tak intensywne, jakby chciało przyspieszyć bicie serca. To po prostu pasuje do klimatu całkowitej rzeźni i agresji atakującej nas z głośników.
Na koniec pozostaje głos Tom'a Array'i. O niektórych mówi się, że mają anielski głos. O Tom'ie można powiedzieć coś dokładnie odwrotnego - ma taki power jakby śpiewał w chórku z diabłem. Albo przynajmniej jakby jadł tylko surowe mięso.
Ostatni akapit wypowiem w (tylko trochę) bardziej poważnym tonie:
Na świecie jest mnóstwo kapel które grają szybciej, stroją się niżej, których solówki mają jeszcze mniej sensu, a wokaliści bardziej drą ryja, ale żadna z tych kapel nie brzmi dla mnie tak ostro i agresywnie jak Slayer.
P.S. Komentarz pod filmikiem na YT: "Jeff used to bully Chuck Norris". xD
P.P.S. A co tam, jakby komuś Raining Blood nie wystarczył, to pod spodem mam jeszcze jedną propozycję na pobudzenie:
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Tak to prawda...Slayer niczym kombajn przejechał po lotnisku Bemowo na Sonisphere 2010!!!!!!!!!! Uwielbiam jak takie kapele przyjeżdżają do Polski bo zazwyczaj setlista to tzw. "the best of..." czyli właśnie rok temu można było usłyszeć Raining Blood, Angel OF Death, South Of Heaven, Mandatory Suicide, War Ensamble, Dead Skin Mask, Seasons...i wiele wiele innych...charakterystyczne brzmienie do tego stopnia ze jak zaczyna sie utwor to wiesz ze to jest Slayer...dlatego właśnie ten zespół jest tak wielki i tak jak Mati napisał...nikt nie gra tak ostro i agresywnie jak właśnie Slayer...
OdpowiedzUsuń