Zmysłowość z jaką ta Pani porusza się po kolejnych nutkach pięciolini wokalnej jest powalająca, urzekająca i okrutnie sexowna!!!! Jakakolwiek płyta, jakikolwiek utwór...nikt nie robi tego w ten sposób. Niesamowita lekkość ciała i duszy...pamiętam jeszcze z lat dzieciństwa jak moja mama zasłuchiwała się w Sade godzinami...pierwsze oryginalne płyty z zachodu, nowa jakość brzmienia, czegoś takiego na codzień się nie spotykało...Od wielu lat zatem jestem zauroczony jej osobą. To jest taka kobieta do natychmiastowego kochania...muzycznie i w ten drugi sposób ;) ale podkreślam...kochania...barwa wokalna to w ogóle inny świat...ciężko coś powiedzieć, niczym ocierająca się skóra o aksamitną pościel...tak miła, że niechce się z niej rezygnować...szkoda mi tylko jednej rzeczy jeśli chodzi o Sade...zawsze trafiała na kolesi, którzy starali się ją zniszczyć, chyba przez swoją delikatność i (podobno!) łatwowierność...powiem tak...KOCHAM CIĘ HELEN FOLASADE ADU!!!!! :******
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Miłe przypomnienie.Cały czas jest najlepsza!
OdpowiedzUsuń