niedziela, 16 maja 2010

działo się, działo...

No to skoro już ze mnie taki koncertowy chłopak, to może jakaś relacja z wczorajszego wypadu by się przydała ;) No...ogólnie powiem tak: BYŁO PO PROSTU REWELACYJNIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Co z tego, że w życiu nie widziałem tyle błota co wczoraj w jednym miejscu, a samo miejsce niekoniecznie zasługuję na miano stadionu, a już na pewno nie jest to boisko, murawa była tylko, że a'la Woodstock ;) co w sumie też miało swój urok...Podobno gorzej było dzień wcześniej (czyli w piątek). Ludzie mówili, że jak skakali do góry, to za każdym razem jak spadali, lecieli kilka centymetrów w dół, zakopując się w błocie...No ale pogody słonecznej w cenie nie było więc nie ma się co już dłużej nad tym rozwodzić. Przejdźmy zatem do sedna sprawy i najistotniejszej części, czyli po prostu muzyki...Pierwsi na scenie zagościli ACID DRINKERS. Panowie pokazali, że mimo klikunastu wiosen na karku nadal trzymają się świetnie, mięso z głośników, niczym ze sklepu i to takie świeżutkie że hoho.. SLOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOW, ach Yankiel się ładnie wprowadził do kwasożłopów, trzeba to przyznać. Około godziny 18 na scenie pojawił się HUNTER i tutaj bardzo duże pozytywne zaskoczenie. Dawno już na Hunterze nie byłem, muszę przyznać i chyba się odzwyczaiłem od ich brzmienia, no a tymczasem pozamiatali, naprawdę świetny koncert i muzycznie i widowiskowo, kolejny zespół, który trzyma poziom mimo że na scenie już chyba 22 lata, brawo Panowie brawo, tak trzymać dalej!!!!! Perfect to klasa sama w sobie, więc inaczej niż dobrze nie mogło być, hiciory przeplatane z utworami mniej znanymi (o ile w ich przypadku można o takich mówić) i mamy piękny koncert. CHCEMY BYĆ SOBĄ WRESZCIE!!!!!!!!!!!! No i DŻEM na koniec, ach to jest klimat, doświadczenie i to czego szukam w muzyce, czyli wolność...O VICTORIO MOJA VICTORIO!!!!!!!!!!!!!!! Pamiętam jak śpiewaliśmy ze znajomymi jak tylko najgłośniej się dało!!! It's a Kind of Magic i tyle... 

Powiem szczerze, że poszedłem na Acid i Huntera, a tutaj i Perfect i Dżem zrobili również świetną robotę, no i czego chcieć więcej? Więcej takich koncertów, a już za tydzień runda druga, czyli Juwenalia na Agrykoli, gdzie skład mówi sam za siebie:

21 maja: (UKSW)

21:30 - Myslovitz
20:00 - Indios Bravos

18:30 - Pustki

17:00 - EastWest Rockers

16:00 - Raggamoova


22 maja: (UW)

21:30 - Hey
20:00 - Coma

18:30 - Cool Kids Of Death

17:00 - Muchy

Oczywiście żaden koncert nie jest dobry jeśli nie ma ludzi, którzy robią 99% atmosfery, a że tacy wczoraj ze mną przebywali to określił bym wczorajszy wieczór jako...IDEALNY!!!!!!! Dzięki Wam za to i do zobaczenia za tydzień ;)

Peace, Love and Understanding...

6 komentarzy:

  1. wieczór rzeczywiście był rewelacyjny. i atmosfera niesamowita - szczególnie na końcówce ;)
    szkoda, że nie będzie mnie z Wami za tydzień, ale życzę świetnej zabawy :)
    i taka mała uwaga - Hunter w tym roku 25-lecie twórczości obchodzi :)

    OdpowiedzUsuń
  2. o bardzo dobra uwaga, dziękuje bardzo;) Tak jest ćwierćwiecze dla panów ze Szczytna ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. i dla autora bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  4. no działo się... zaliczyłam jedynie 2 pierwsze koncerty, ale zapomniałeś dodać o mega nowości (przynajmniej dla mnie)! Hunter na akustykach z okazji 25-lecia, pomijając tych panów w skórach z pochodniami i ten chór anielski. to takie przygotowania do unplugged. niewiele słyszałam bom chora była i jest, ale wierzę, że poradzili sobie w 100%.

    Galla Anonima...

    OdpowiedzUsuń
  5. oczywiście, oczywiście tak było i chyba mnie zaraziłaś gdyż jam jest chory obecnie ;)

    OdpowiedzUsuń