Kiedyś byłem zakochany...w pewnym zespole...Nie dziw się w nim nie zakochać, głównie ze względu na tematykę tekstów, klimat i sposób w jaki wokalista wyśpiewuje lub wymawia słowa i zachęca do wspólnego przeżywania emocji jakże pięknych i szczerych...i nie mówię o Anathemie...Pamiętam wypełnione sale Progresji prawie za każdym razem, oprawa, brzmienie, kontrola wszystkiego co się dzieje na scenie, profesjonalizm, fascynacja, prawda, piękno, pot, łzy, unosząca się dusza tuż nad ciałem, i masa ale to masa dobrej muzyki...mieli i mają swój styl...z pewnych powodów nie pisze mi się o nich łatwo, dlatego może lepiej posłuchajmy muzyki zespołu jakim jest Riverside. 2 utwory, spokojniejszy i spokojniejszo-mocniejszy ;)
P.S. Dla niewtajemniczonych zespół pochodzi z...Warszawy;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz