niedziela, 30 maja 2010

Znajdź mi chłopca byleby nie miał wąsów...


KOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOONIEC trzytygodniowej imprezy!!!!!!! Wczorajszy dzień, mimo iż dzisiaj jeszcze "festiwal" trwa był muzycznym podsumowaniem można powiedzieć wszystkiego tego co działo się przez ostatnie 21 dni. Cudzysłów został użyty dlatego gdyż właśnie pod taką nazwą w tym roku organizowane były Juwenalia na Ursynowie, no ale robić z tego odrazu festiwal...eeee no niewiem, juwe to juwe a nie jakieś festiwale...aaaaa już wiem dlaczego festiwał!!! Bo tym razem najbogatsza uczelnia w Warszawie (a nie wiem czy nie czasem w Polsce) postanowiła zarobić trochę $ i na wejściu uprzejmym głosem słyszeliśmy: "poproszę bilet" ;))) Jak się człowiek dobrze zakręcił to dostał bilet jednodniowy za 15 zeta, ale jednak większość kupowała na miejscu 5 zł drożej, tudzież więksi pasjonaci posiadali karnety na 3 dni (28-30 maja) też w niezbyt wygórowanej cenie. Dlatego kazali płacić, ale...15 zł za to co było wczoraj to i tak śmieszna cena no ale zarobić zarobili tak jak miało to być w założeniu. DOBRA!!!! koniec rozmowy o kasie!!!!! Porozmawiajmy o wczorajszych faktach scenicznych...Na początek piękna wiadomość 2 dni przed koncertem...Sum 41 z Kanady nie zagra!!!!!!!!!!!!!!! I BARDZO DOBRZE :)))))) Bo na miejsce "śmiesznych chłopców" pływających w basenie z gitarami (bo to takie fajne przecież jest ;) wskoczył zespół, którego przyjemność tydzień wcześniej już miałem okazję posłuchać i zobaczyć, czyli nikt inny tylko "hottest rock band in Poland", czyli COMA!!!! I o ile koncert na Agrykoli był bardzo dobry, to nooooo muszę powiedzieć, że Ursynów nie zawiódł i jak zwykle juwenalia w tym magicznym miejscu były chyba najlepsze, na pewno pod względem muzycznym, w sensie nagłośnienia i wizualizacji choćby...Koncert łodzian wbił ponownie w ziemię zgromadzoną licznie publikę. Zaczęli anglojęzycznym utworem o dość "prostej" nazwie - Fuck The Police - jak na zawiłość tekstów i przesłania do jakiego nas przyzwyczaili. Utwór jak to na lubelszczyźnie mówią...taki o...ale widać, że zamarzyło się podbijać chyba rynki zachodnie tylko nie wiem czy drogą jebania policji to dobry pomysł...tia...no ale później to już klasyka, czyli Pierwsze Wyjście z Mroku, Czas Globalnej Niepogody, Trujące Rośliny, czy uwielbiana przeze mnie Ostrość...no i oczywiście tuzin innych perełek. Jak już wcześniej wspomniałem, świetna oprawa wizualna i nienaganne nagłośnienie zwłaszcza jak na akcję plenerową. Poskakało się i rozgrzało przede wszystkim bo temperatura nie rozpieszczała...Po Comie pół godzinki przerwy do dania głównego, czyli oczywiście Kazimierza na Żywo (Ale w Studio;)) Panowie tym razem zjawili się o czasie...;) Rozpoczęli Krzesłem Łaski, chyba aby dobrze się nagłośnić bo słychać było fluktuacje akustyczne w poziomach głośności tonów. Jak ja się cieszę, że oni wrócili do grania koncertów!!!!!!! Są w 100%-owej formie, ale nie ma się co dziwić, mając takich muzyków nie można nie być w formie, a Kaziu się już nie myli, jak to mu się zdarzało kiedyś w przeszłości. Szkoda tylko, że Litza zgolił dredy, no ale dobra ma swoje lata, można wybaczyć ;) OK...a muzycznie dziaaaaaaaaaaaaaaało się. Każdy kawałek to szlagier: Tańce Wojenne, Nie Ma Litości, Przy Słowie, Kalifornia Uber Alles, Nie Zrobimy Wam Nic Złego Tylko Dajcie Nam JEGO!!!!!!!!,  Pierwszy Raz, Piosenka Tre(u)pa, Las Maquinas De La Muerte, Spalam Się, Tata Dilera no i wiele wiele, naprawdę wiele innych. Koncert trwał chyba ponad 2 godziny o ile mnie mózg i pamięć nie myli...I znowu świetne wizualizacje, że aż czasami człowiek patrzył się w te wielkie telebimy za muzykami aby złapać jak najwięcej przekazywanej na nich treści....Koncert skończył się ok. godziny 1:30, do domu dotarłem o 3...zmęczony, poobijany, spocony...spełniony i szczęśliwy...o tyle mi potrzeba do szczęścia ;) oby więcej takich chwil w życiu...do następnego...siup!!

1 komentarz:

  1. To fakt, zabawa była przednia i plus dla Comy, która "była w pobliżu" i wpadła zagrać.

    BA

    OdpowiedzUsuń